niedziela, 22 listopada 2015

8. Marzenia się spełniają... - Kamil

Kaya nie wracała, a Marika wróciła po 3 minutach, z colą.. Osobiście miałem powoli dość tej Mariki. Nie zostało mi nic innego jak zostawić Ją i Łukasza w pizdu, i pójść poszukać Kay. Gdybym był nieśmiałą, piękną dziewczyną gdzie bym był?- Myślałem. W Kiblu! Przecież te wszystkie tusze do rzęs, cienie się rozmazują? Kamil debilu, zaczynasz myśleć jak kobieta. 
Poszedłem pod kibel. Faken szit. Musiałem wejść do damskiego klopa. Nie wyobrażałem sobie, siebie w damskim kiblu. Wszedłem. Oczywiście druga para drzwi na kabiny muszą być, a w naszych kiblach, to pisuar, jest koło pisuaru, i każdy może się gapić na ptaka kogoś innego. I co od razu? Czuć jakiś "zajebisty, kwiatowy" zapach. Zdzierżę to..  Pierwsze co mnie zdziwiło, to fakt, że spod drzwi wysunął się klucz. Kaya się zatrzasnęła, ale dlaczego wykopała, albo wysunęła klucz? To mnie dziwiło. Podsunąłem Jej ten klucz, nie będę bez litosny. Usłyszałem dźwięk zamku, i po chwili drzwi się otworzyły. Wyszła z nich Kaya.
-Po co tam właziłaś?- zapytałem się moim pojebanym uśmieszkiem.
-Myślałam, ze Marika tam jest.- zaśmiała się.- a tak właściwie.. Czemu Ty tu jesteś?
Stanąłem jak wryty. Przecież nie mogę Jej powiedzieć, że czasami myślę jak kobieta.. Że jestem Drag Queen.
-Bo.. Tam najczęściej chodzą dziewczyny.- po tych słowach odwróciłem się, i jebłem sobie z liścia w mordę.- Wracajmy już, bo wjebią całą pizzę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz